U kogo przygotowania do Świąt idą pełną parą? U nas, pomimo choroby, która jak zwykle zaatakowała w grudniu, porządki właśnie się kończą, jeszcze tylko kilka ostatnich rzeczy - wytrzeć szyby od środka, bo mój syn uwielbia zostawiać na nich odciski łapek, dokładnie sprzątnąć kuchnię po szaleństwach (ale to już w samą Wigilię, bo wcześniej to tylko z grubsza, byle się nie zabić i nie zabić nikogo przy stole).
Wczoraj ubieraliśmy choinkę, zawiesiliśmy światełka w oknie w salonie. U syna w pokoju wiszą ostatnie trzy woreczki w kalendarzu adwentowym (a wydaje się, że dopiero co je tam zawiesiliśmy). Girlanda małych bucików elfów, które ozdobiłam dzwoneczkami, zawisła w kuchni. Suszą się właśnie obsypane brokatem szyszki. Dwa keksy, które wyjęłam z piekarnika wczoraj o 23:03 rozpoczęły okres pt. "Tego nie jedz, to na Święta".
Mam nadzieję, że chore zatoki mi odpuszczą i pozwolą na to, bym poczuła smak i zapach potraw przy stole :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz