Wygląda pięknie, delikatnie, choć światła daje całkiem sporo. połączyłam dwie metody - owijania baloników sznurkiem/kordonkiem/włóczką itp. oraz metodę bandażową.
Najpierw baloniki owinęłam bandażami i nasączyłam klejem, to sprawiło, że utworzyła się dość mocna "skorupka", która trzyma kształt, a dopiero po wyschnięciu owijałam kordonkiem białe kule. Dzięki temu światło jest lepiej rozpraszane, bardziej równomiernie rozłożone wewnątrz kuli, a zewnętrzna część pozostaje miękka, delikatna, przyjemna w dotyku, a nie sztywna i twarda.
Do sypialni wybrałam kule w kolorze bieli, szarości i mięty, czyli kolory, które w niej dominują.
Moja girlanda składa się z 20 kul i lampek ledowych na przezroczystym kablu. Wybrałam opcję na baterie, ponieważ dzięki temu będę bardziej niezależna od gniazdek z prądem. Girlandę będę mogła umieścić nawet na karniszu!
W tej chwili schną kule na girlandę dla mojego synka, który wybrał sobie soczyste, radosne kolory. Efekt już wkrótce!
Jeśli komuś tak bardzo spodobałyby się moje świecące kule, że nie mógłby bez nich żyć, zapraszam do wymiany maili lub na konto Alainn na portalu Artillo.pl!
Tu na komodzie, w ciągu dnia:
Świecąca girlanda, nocą, na komodzie:
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń